Home
Kontakt
Współpraca
Reklama
Katalog stron
Regulamin
Partnerzy
Sitemap
Copyright © 2010
-
2011 by All rights reserved
Nie taki kandydat idealny, jak to CV pokazuje
2010-11-15
Dziś kluczem do sukcesu w poszukiwaniu pracy jest doskonałe CV i kurs autoprezentacji. Idealny kandydat przechodzi rekrutację, dostaje posadę i... okazuje się bezużytecznym pracownikiem! Jak to możliwe? Szukając pracownika na wakat w kryzysie, niezależnie od branży, coraz częściej można spotkać niemal idealnych kandydatów na określone stanowiska. Mają perfekcyjnie przygotowane CV z obowiązkową pozycją: nietypowe i interesujące hobby, nienaganne maniery, są otwarci, znają zasady savoir-vivre'u i mają poczucie humoru. Potrafią oczarować swoją osobą najtwardszych specjalistów od rekrutacji. Dzięki temu wygrywają i dostają pracę. Po czym okazuje się, że nie są w stanie przetrwać nawet okresu próbnego. Nie wszystko złoto, co błyszczy podczas rekrutacji Joanna z Nowego Targu od lipca szuka pracy. Wysłała ponad 20 CV, każde pod konkretnego pracodawcę. Była już na czterech rozmowach kwalifikacyjnych. Wyników poprzednich jeszcze nie zna, więc umawia się na kolejne. Spotykamy ją w Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie, kiedy stara się o posadę referenta ds. organizacyjnych. Skończyła administrację na UJ, więc praca w urzędzie to coś dla niej. Doświadczenie wpisane w CV wysłanym do urzędu wojewódzkiego - dwa lata pracy na podobnym stanowisku. Zainteresowania - czeskie kino i wspinaczka - co oznacza, że Joanna nie żyje samą pracą i nie ma "umysłu typowej urzędniczki". Joanna wie, jak napisać idealne CV. Kilka miesięcy temu przeszła kurs autoprezentacji i przygotowywania dokumentów aplikacyjnych. Finansowany ze środków unijnych w nowotarskim urzędzie pracy. - Wiem, że trzeba pisać tylko to, co w danej firmie ważne. Wiem, co przemilczeć, a co podkreślić. I jak podkreślić, żeby wyglądać na specjalistę. Składając dokumenty do urzędu, nie pisałam więc, że pracowałam w agencji reklamowej i że w tej branży mam największe doświadczenie. O tym napisałam, starając się o posadę w biurze promocji jednej z firm - przyznaje 30-latka. Okazuje się, że rekruterzy na co dzień zajmujący się przesiewaniem kandydatów taką postawę znają bardzo dobrze. - Osoby idealnie wyglądające nazywamy w żargonie "sylikonowymi kandydatami". W trakcie rekrutacji błyszczą wśród innych. Dopiero później okazuje się, że czynniki, które zadecydowały o zatrudnieniu, są tylko warstwą sztucznego sylikonu wszczepionego na wielu warsztatach społecznych umiejętności, jak np. sztuka autoprezentacji, asertywność, komunikacja interpersonalna - wylicza w rozmowie z ?Gazetą? Joanna Bielecka-Gajos, business manager
Accei, agencji doradztwa personalnego. - Wzmacniają to również media, w których możemy znaleźć tysiące poradników dających gotowe recepty, jak być ?pięknym? i odnieść sukces w procesie rekrutacji i selekcji na dzisiejszym trudnym i niezwykle wymagającym rynku pracy. To zjawisko się obecnie bardzo nasila - zaznacza. Znowu wszystko przez ten kryzys? Niektórzy specjaliści przyczynę rosnącej liczby sztucznie zdolnych kandydatów upatrują w... kryzysie. W sytuacji kiedy od prawie roku ciągle rośnie bezrobocie, nadal słyszy się o zwolnieniach w przedsiębiorstwach, konkurencja wśród szukających nowego etatu rośnie. Nic więc dziwnego, że podstawowym celem samym w sobie staje się znalezienie pracy. Czytając ogłoszenie o pracę, można być pewnym, że na interesujące nas stanowisko zgłosi się co najmniej kilkunastu, a nawet kilkuset kandydatów. Trzeba więc się jakoś wyróżniać. Ale nie tylko kryzys jest winny. Również w okresie dobrej koniunktury na rynku pracy można było zaobserwować podobne zjawisko. - To właśnie w okresie prosperity znacznie wzrosła popularność wszelkiego rodzaju ?miękkich? szkoleń i kursów typu komunikacja niewerbalna, a nawet sztuka kłamania - tłumaczy Marta Gil, menedżer działu jakości i rozwoju agencji pracy Start People. - Obecna sytuacja na rynku pracy zmusza zaś kandydatów do wykorzystywania zdobytej w ten sposób wiedzy w niewłaściwy sposób - dodaje. Nie da się ukryć, że część winy za nasilenie się opisywanego zjawiska ponosi sama branża rekrutacyjna. W momencie gdy na rynku dostępnych jest wielu pracowników, a firma chcąca zapełnić wakat oczekuje szybkiej realizacji zlecenia, agencje często wybierają kandydata, sprawdzając go tylko powierzchownie. Pierwszy etap przechodzą tylko idealne życiorysy, a z rozmowy z tarczą nie ma szans wyjść osoba, która nie wykaże się umiejętnościami aktorskimi. Schematyczne myślenie i powielające się scenariusze castingów sprzyjają osobom, które nauczyły się radzić sobie w określonych sytuacjach. Jacek Pączek, prezes Hitachi, podkreśla, że dokładna rekrutacja to podstawa. Dzięki niej można, choć nie bez trudu, wyłapać ?sylikonowych kandydatów?. - Dziś rekrutacja nie może już ograniczać się do rozmowy na podstawie CV i kurtuazyjnego uśmiechu - przekonuje. - Wszystkie dane w CV można i trzeba zweryfikować, zwłaszcza umiejętności i opinie poprzednich pracodawców - podkreśla. A może przez pracodawców? Nie bez winy są też sami pracodawcy. Zachęceni wieściami z rynku, na którym w ostatnim roku pojawiło się wielu atrakcyjnych pracowników, śrubują wymagania. W jednym z wrześniowych raportów międzynarodowej firmy rekrutacyjnej Antal International na temat branży technicznej i wymagań pracodawców przeczytać można, że "w czasie kryzysu pracodawcy z większą uwagą przypatrują się zdolnościom i kwalifikacjom pracowników zakładów produkcyjnych. Szczególnie w kryzysie rosną wymagania i oczekiwania pracodawców w stosunku do osób aplikujących na stanowiska specjalistyczne i menedżerskie". - Najważniejsze, żeby załoga każdej firmy była nie tylko doskonale wyedukowana (wykształcenie wyższe, znajomość języków obcych), ale przede wszystkim doświadczona w pracy w dynamicznym środowisku - podkreśla Małgorzata Kidawa z Antal International. - Dodatkowo z powodu niepewnej sytuacji ekonomicznej pracodawcy oczekują coraz bardziej wyspecjalizowanych i doświadczonych pracowników. Ich unikalne umiejętności i znajomość najnowszych technologii mogą przyczynić się do znacznych oszczędności i poprawy sytuacji finansowej firmy - tłumaczy. Efekt? - Kilka lat temu wśród szukających pracy krążył dowcip, że najlepszy kandydat to taki, który nie skończył 25 lat, skończył za to studia
wyższe, najlepiej na dwóch kierunkach, i ma pięć lat doświadczenia na danym stanowisku, oczywiście na etacie. Bo pełno było tego typu ogłoszeń. Dziś chyba do tego wracamy - uśmiecha się Anna Chodacka, PR menedżer jednej z krakowskich księgarni internetowych. - Nie ma się więc co dziwić, że szukający pilnie zajęcia starają się spełnić wymagania. A że te są często nierealne, równie nierealni są kandydaci - dodaje. Żeby tylko nie przesadzić - Często mamy do czynienia z osobami, które piszą nieprawdę w CV. Nieprawda polega na koloryzowaniu i zawyżaniu swoich umiejętności. Dlatego te najważniejsze dla nas staramy się sprawdzić na rozmowie. Poza pytaniami o doświadczenie, zainteresowania i motywację do pracy dajemy kandydatom praktyczne zadania do wykonania na podstawie wymagań i tego, co znalazło się w CV. W ten sposób wiemy, kto napisał prawdę, a kto koloryzował w życiorysie - tłumaczy Rafał Rostecki, dyrektor
Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie, który przeprowadzał rekrutację na stanowisko referenta ds. organizacyjnych (zgłosiło się blisko 600 chętnych). - Taki sposób rekrutacji zajmuje oczywiście bardzo dużo czasu, ale pozwala uniknąć zatrudnienia osoby niekompetentnej. Szczegółowy casting to jednak nie zawsze standard. Idealni kandydaci są więc pewni swego. Problem pojawia się, kiedy idealny kandydat przejdzie pozytywnie rekrutację. Bo to pracodawca najszybciej zauważy brak efektywności pracy, brak wiedzy w określonym zakresie, a przede wszystkim brak określonych umiejętności. A to już prosta droga do utraty wiarygodności w oczach szefa i współpracowników, którzy w związku z nieudolnością "nowego" muszą wykonywać jego obowiązki. Nie wspominając już o potencjalnych klientach danej firmy. - Przez jakiś czas borykałam się z pracownicą jednej z firm z branży komputerowej. Zajmowała się marketingiem i PR-em, miała doskonałe CV i wykształcenie, a mimo to była zaprzeczeniem marketingowca. A co najważniejsze, nie znała realiów branży - wspomina Patrycja Rodzińska, PR menedżer portalu GryOnLine. - Ta osoba już dziś nie pracuje, jej kariera trwała około trzy miesięcy. Nie znaczy to bynajmniej, że starając się o pracę, nie należy przedstawiać się w jak najlepszym świetle. - Chęć podkoloryzowania swojego wizerunku i pokazania się z dobrej strony nie jest jeszcze niczym złym, gdyż świadczy o zaangażowaniu i motywacji. Jednak tworzenie swojego obrazu na potrzeby stanowiska, którego dotyczy rekrutacja, za każdym razem zupełnie od nowa szkodzi przede wszystkim samym kandydatom - podkreśla Marta Gil. Źródło: Gazeta Wyborcza
->
artykuły
->
artykuł 15 11 2010
Darmowy hosting
zapewnia PRV.PL